Prawo i medycyna
Profilaktyka, diagnoza i leczenie – tym zajmują się codziennie lekarze. Dokładnie to samo robią radcowie prawni. Z podobnych też przyczyn „choroba” wygrywa z człowiekiem, co rzeczywistość prawna z firmą.
Sprawę sądową przegrywa się, podobnie jak przegrywa się z chorobą, ponieważ:
1. Zawiodła profilaktyka przedsądowa, do postępu choroby (sporu) mogło nie dojść, gdyby pacjent (strona) postępował wcześniej odpowiednio, w tym w odpowiednim czasie skonsultował się z lekarzem (prawnikiem).
2. Postawiona została zła diagnoza (co do szans i co do sposobu prowadzenia sporu), zaaplikowano błędne leczenie (sposób prowadzenia sporu) – zdarza się, że z tego powodu, iż pacjent (klient) nie o wszystkim lekarzowi (prawnikowi) powiedział.
3. Leczenia nie wdrożono w całości lub w części z powodu błędów i zaniedbań zarówno po stronie pacjenta (strony), jak i niestety czasami także lekarza (pełnomocnika) – zdarza się, że do błędów dochodzi, gdyż pacjent (strona) wybiera wariant oszczędnościowy, np. chce ograniczyć się tylko do konsultacji, a nie decyduje się na operację (kompleksowe prowadzenie sprawy przez radcę prawnego).
Aby zapobiec zaniedbaniom/błędom pełnomocnika warto przed podpisaniem pełnomocnictwa podpisać z kancelarią umowę, która wyraźnie określi wysokość wynagrodzenia i określi za co wynagrodzenie jest płatne i która określi obowiązki kancelarii – np. w zakresie uczestnictwa w rozprawach. Jeśli chodzi o uczestnictwo na sali sądowej, to ze zdziwieniem zauważam, że odsetek nieobecności pełnomocników jest rzeczywiście bardzo wysoki, sam stawiam się zawsze, najczęściej osobiście, ewentualnie zastępuje mnie mec. Skóra z mojej kancelarii, która też doskonale zna sprawy.
Osobiście też dość często odradzam składanie spraw do sądu i dość rzadko zachęcam do składania apelacji, gdyż orzeczenia pierwszoinstancyjne w znamienitej większości są prawidłowe. Podsumowując, wbrew powszechnemu mniemaniu, spraw sądowych nie przegrywa się niemal nigdy z powodu „złych sądów”, to bardzo wygodne, ale nieprawdziwe tłumaczenie. Jest oczywiście pewien odsetek spraw, gdzie sędziowie faktycznie popełniają błędy, które jednak można skorygować w drugiej instancji.
Zwracam szczególną uwagę na etap profilaktyki. Ważna jest dobra umowa z partnerem biznesowym. Dobra, tzn. też taka, która nie włoży kija w szprychy naszego biznesu. To też analogia do medycyny – nie osłabiamy organizmu (naszej firmy), zbędnymi medykamentami, ale wyłącznie takimi, które pozwolą firmie rozwijać się z odpowiednim zabezpieczeniem.